|
Oficjalny Oddział Sportowy BJF ...po prostu permanentny padak ;)
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Princess Maron
Księżniczka Polsko-Rosyjska x3
Dołączył: 12 Lip 2007
Posty: 1012
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: spod biurka
|
Wysłany: Śro 4:26, 18 Lip 2007 Temat postu: [*] Arek Gołaś [*] |
|
|
wybaczcie, ale po tym wspominaniu MŚ, musiałam napisać taki temat...
"Nie umiera ten kto trwa w pamięci i sercach żywych."
Wikipedia napisał: | Arkadiusz - imię męskie pochodzenia greckiego. Wywodzi od słowa (arkadios) oznaczajacego "pochodzący z Arkadii, krainy szczęśliwości". |
bezapelacyjnie i definitywnie stwierdzam że MŚ 2006 w siatkówce to były dotychczas najpiękniejsze mistrzostwa w moim życiu, jeszcze nigdy nie widziałam takich mistrzostw w żadnym sporcie... to jakie to były emocje, tego po prostu nie da się ująć słowami, a ceremonia medalowa - piękniej tego chłopcy zrobić nie mogli, ten ich gest, radość... te szesnastki...
oni pojechali na mistrzostwa, a Arek był tam z nimi... na boisku, w szatni, na ceremonii medalowej...
właściwie każdy o nim słyszał, nie spotkałam się z osobą która nie kojarzyła polskiego siatkarza który zginął w wypadku samochodowym...
ja myślę że Arek to osoba naprawdę wyjątkowa... on to jest jak jakiś nieżyjący artysta, o którym pamięć nie zginie, gdyż ludzie nadal będą patrzeć na dzieła...
dokładnie pamiętam jego ostatnie mecze w 2005 roku, jak miałam tylko trzy kanały po przeprowadzce to zawsze oglądałam siatkówkę na Polsacie...
w sumie wtedy jakoś na początku 2005 roku zaczęłam tak jakoś bardziej siatkówkę lubieć... co prawda już wcześniej go kojarzyłam, jeszcze z czasów gry w AZS Częstochowa go pamiętałam, gdyż znałam sporo osób zajmujących się siatką, ale ten sport wcześniej jakoś mnie "nie kopał"... może nie zajmowałam się nie poszczególnymi klubami i nie pałałam również jakimiś miłościami do zawodników, ale każdego od tego czasu kojarzę z nazwiska i od tego czasu obejrzałam większość meczy naszej reprezentacji...
gdy sobie przypominam co się działo na meczach po śmierci Arka... był moim zawodnikiem - ja sama bardzo przeżywałam cały wypadek, bardzo płakałam... szczególnie każdy mecz po wypadku przeżywałam i w sumie nadal nie mogę sobie wyobrazić co musieli czuć zawodnicy...
wydaje mi się że nasi chłopcy się bardzo zżyli ze względu na to że zrozumieli iż nigdy nie wiadomo co się może w życiu przytrafić... na swojej własnej skórze doświadczyli słowa ks. J. Twardowskiego ["Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą..."] - dzisiaj możemy żyć normalnie jak z dnia na dzień, a jutro może już nas nie być wśród bliskich...
bo oni te mistrzostwa wygrali przede wszystkim dla Arka, wiedzieli że on by chciał, żeby reprezentacja była taką reprezentacją jak jest teraz - silną, perspektywistyczną i przyjacielską, ponieważ sam Arek był takim człowiekiem...
dla mnie Arek Gołaś będzie najlepszym sportowcem jakiegokolwiek tylko podziwiałam, podziwiam i podziwiać będę, żaden mu nie dorówna pod tym względem...
podobnie przeżywałam również śmierć piłkarza, Mikiego Fehera - nie zapomnę widoku jak upadał na murawę, na oczach całego świata a przede wszystkim zakochanej w nim mojej kumpeli... w sumie żadna śmierć nie uderza we mnie tak mocno jak śmierć sportowca... jednakże Arek jest kimś szczególnym... zawsze jak o nim piszę, czytam, słucham czy oglądam, to bardzo płaczę i chyba już nigdy nie przestanę... jednakże pomimo łez w oczach, bólu, żalu i smutku - wspominam tego człowieka z uśmiechem, bo czasem po prostu nie da rady się nie uśmiechnąć, patrząc na szczęśliwego Arka...
zauważcie że ludzie pełni życia, dobrzy, przepełnieni radością umierają wcześnie... i pomyślcie, jakim fantastycznym musiał być człowiekiem, jeżeli odszedł w tak młodym wieku...
oglądając ceremonię rozdania medali na MŚ, stwierdziłam iż w Niebie to chyba musiało brakować aniołów, że nam go zabrano... szkoda tylko że to tak wcześnie musiało się stać...
z kolei kiedyś usłyszałam że Bóg zabiera do siebie ludzi wtedy, kiedy widzi że są na to gotowi... ale my nie byliśmy na to gotowi - rodzina, przyjaciele, kibice - nadal będziemy za nim płakać, bo chyba już nigdy nie pogodzimy do końca z jego śmiercią... bo zawsze będziemy o Arku pamiętać, i nawet wspominając fajne chwile, to odczujemy właśnie ten ból, smutek i żal...
myślę że naprawdę tam gdzieś w Niebie jest ta nasza Reprezentacja - Drużyna Marzeń, będąca pod dowództwem Huberta J. Wagnera... chciałabym że nasza reprezentacja tutaj była taka dobra jak właśnie ta Drużyna i wierzę że to kiedyś nastąpi, a nasi zawodnicy staną się legendarni za życia... tak legendarni jak teraz Arek... i mam nadzieje że Drużyna ta będzie się opiekowała naszymi sportowcami, nie tylko siatkarskimi by się już nigdy taka tragedia nie stała... i że już nie będzie, przynajmniej narazie potrzebować ich więcej...
pomimo tego że nie możemy już go dotknąć, usłyszeć ani zobaczyć, to on wśród nas - grupie ludzi kochających Arka o którym nigdy nie zapomną - będzie zawsze, w każdej chwili i na każdym meczu jako ten siódmy zawodnik na boisku...
Arek...
[*] [*] [*] [*] [*] [*] [*] [*] [*] [*] [*] [*] [*] [*] [*] [*] [*] [*] [*] [*] [*] [*] [*] [*] [*] [*]
"Non omnis moriar." / "Nie wszystek umrę." - Horacy
"Gdyby nie było śmierci, życie nie wydawałoby się nam takie piękne." - Mikołaj Gogol
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Princess Maron dnia Śro 13:34, 18 Lip 2007, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
IrishGirl
Miłość jest wszystkim, wypijmy po Tyskim
Dołączył: 13 Lip 2007
Posty: 959
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z boiska siatkarskiego :)
|
Wysłany: Śro 10:52, 18 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
"Gdy ktoś kto mi jest światełkiem, gaśnie nagle w biały dzień..." - Perfekt "Niepokonani"
Piękny tekst Maron... Wszystkie wspomnienia powróciły, te radosne o jego uśmiechu, chęci życia, o tym jakim był wpsaniałym człowiekiem i te tragiczne o wypadku...
Chciałabym coś napisać ale za bardzo nie wiem co bo Maron wszystko ujęła w swoim poście i naprawdę się wzruszyłam podczas czytania jej tekstu... Dlatego nie chciałabym pisać tutaj swoich wypocin bo nie wiem czy potrafiłabym napisać coś sensownego (znowu mi się ręce trzęsą)
Przytoczę tylko słowa Agnieszki Gołaś:
"Czas nie leczy ran, tylko nas do nich przyzwyczaja..."
I to jest chyba prawda w moim przypadku bo tej tragedii nic nie wymarze z pamięci i nic nie ukoi tej rany w sercu, która mi towarzyszy od prawie dwóch lat. Zawsze będę o nim pamiętać. Wiem, że czuwa od nad naszymi chłopakami i jest z nimi podczas każdego meczu reprezentacji. Założenie tych koszulek podczas ceremonii medalowej na MŚ pokazało jak bardzo wszyscy lubili Arka i że o nim nie zapomnieli a przede wszystkim, że nie zapomną...
Może jeszcze tekst z piosenki, która mi się kojarzy z Arkiem, jest dużo takich piosenek ale ta jakoś szczególnie:
I miss you
Miss you so bad
I don't forget you
Oh it's so sad
I hope you can hear me
I remember it clearly
The day you slipped away
Was the day I found
It won't be the same
I wish that I could see you again
I know that I can't
I hope you can hear me
Cause I remember it clearly
I've had my wake up
Won't you wake up
I keep asking why
And I can't take it
It wasn't fake it
It happened you passed by
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Czaja
French wine = Love's Divine
Dołączył: 14 Lip 2007
Posty: 419
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Śro 12:17, 18 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
"Dzień taki jak inny
Nie byłeś niczemu winny
Byłeś pełen życia, śmiech miałeś na twarzy
Nie wiedziałeś, że los nieszczęściem Cię obdarzy
Jedna sekunda- to tak szybko
Jedna chwila- zepsuła wszystko
Pisk opon, wielki huk
Z mej pamięci nie wymarze tego nikt
Strach i łzy w Twoich oczach
Ten widok śni mi się ciągle po nocach...
Nie wiedziałeś, że ostatni raz widzisz nas,
My nie wiedzieliśmy co przyniesie czas...
Wszystko przemknęło Ci przed oczami
Całe życie, o czym przed tym rozmawiałeś z nami
Co Cię spotkało dobrego...
A co złego..."
[*][*][*][*][*]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Princess Maron
Księżniczka Polsko-Rosyjska x3
Dołączył: 12 Lip 2007
Posty: 1012
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: spod biurka
|
Wysłany: Śro 13:50, 18 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
IrishGirl napisał: | "Gdy ktoś kto mi jest światełkiem, gaśnie nagle w biały dzień..." |
"...Gdy na drodze za zakrętem
Przeznaczenie spotka mnie
Czy w bezsilnej złości łykajac żal
Dać się powalić
Czy się każdą chwilą bawić
Aż do końca wierząc że
Los inny mi pisany jest
(...)
Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść
Niepokonanym
Wśród tandety lśniąc jak diament
Być zagadką, ktorej nikt
Nie zdąży zgadnąć nim minie czas"
Perfect, "Niepokonani"
moim zdaniem ta piosenka bardzo pasuje do naszych siatkarzy, szczególnie ze względu na to, że odzwierciedla także i przede wszystkim Arka...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mit.
Po wypiciu gramów trzysta śwista twista
Dołączył: 13 Lip 2007
Posty: 1338
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Wto 13:59, 24 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
pora się zebrać w sobie i coś napisać... chyba z tydzień zwlekałam.
"Tak, człowiek jest śmiertelny, ale to jeszcze pół biedy. Najgorsze, że to, iż jest śmiertelny, okazuje się niespodziewanie, w tym właśnie sęk!"
— Michaił Afanasjewicz Bułhakow "Mistrz i Małgorzata"
"Bo umrzeć to zbyt mały powód, żeby przestać kochać."
— Anna Kamieńska "Miłość"
"A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć."
— Antoine de Saint-Exupéry
"Tylko człowiek, który kochał, umiera jak człowiek."
— Antoine de Saint-Exupéry
"Kiedy odchodzi przyjaciel, coś we mnie umiera."
— Gore Vidal (Edgar Box)
"To, co nadaje sens życiu, nadaje sens także śmierci."
— Antoine de Saint-Exupéry
"Godzimy się z tym, że nie jesteśmy wieczni, ale nie możemy znieść tego, aby sprawy nasze i czyny utraciły nagle w naszych oczach wszelki sens. Wtedy bowiem obnaża się pustka, która nas otacza..."
— Antoine de Saint-Exupéry "Nocny lot"
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
"Przypominał mi Kirka Douglasa"
W 2004 roku Arek wyjechał do Włoch, wtedy wiadomo siłą rzeczy kontakt się nieco urwał. Dzwoniliśmy do siebie od czasu do czasu, rozmawialiśmy też na gadu gadu. Święta zawsze były tym okresem, w którym telefony się rozdzwaniały najbardziej, można było dłużej pogadać- tak też było przed Bożym Narodzeniem w 2004roku. Jechałem do domu po treningu i tak od serca sobie pogwarzyliśmy dość długo. Arek był zachwycony Italia, to było jego wielkie marzenie, grać w Serie A.
Wiadomo, ze w życiu bywa tak, iż drogi się rozchodzą- i nie dlatego, że się traci kontakt, czy się kogoś mnie lub więcej lubi, tylko takie jest życie. Mieszkając w Częstochowie też potraciłem wiele kontaktów, bo mimo, że by się chciało ze wszystkimi mieć jakąś łączność to po prostu się nie da- a powód jest jeden- brak czasu. Gdy przychodzi wieczór, to chcę go poświęcić przyszłej rodzinie, z którą będzie się do końca.
Arek zawsze mi przypominał Kirka Douglasa- bo też miał taką śmieszną dziurkę w brodzie. Jak się uśmiechał po jakimś żarcie czy śmiesznym dowcipie to ta dziurka się uwidaczniała. A ja wtedy zawsze do niego mówiłem- no co Kirk Dougles, on o tym dobrze wiedział, zawsze się wtedy śmiał.
Pamiętam, jak na początku odbieraliśmy na treningach razem w parach i nie bardzo nam to razem wychodziło. Trener potem zmienił nam partnerów- ale nie zapomnę, jak piłka praktycznie spadła nam po trzech odbiciach to jak ja atakowałem, czy on, to Arek krzyczał- "zabij", żeby mocno uderzyć. Teraz jak go już nie ma między nami, to różne obrazki z wspólnych przeżyć przelatują przez myśl- wiele jeszcze się przypomni za jakiś czas, o wielu pewnie się zapomni. Jednak te najważniejsze zostaną z nami na zawsze. Zapamiętałem go jako uśmiechniętego chłopaka z dobrym poczuciem humoru, podobnym do mojego, może też dlatego nieźle się rozumieliśmy.
Mam cały czas w głowie telefon i jak usłyszałem, że Arek nie żyje- zadzwonił w południe do mnie jego i mój menadżer Janusz Tobijański i mówi mi, że Arek nie żyje. Zamurowało mnie, byłem w szoku- zadałem głupie pytanie "Chyba pan żartuje?"- odruchowa, pierwsza reakcja w takim momencie, a on na to - "Niestety nie, trudno by mi było na ten temat żartować. To jest prawda". Myślę, że prawie każdy by tak właśnie zareagował. Potem nastąpiła cisza...
Arek, gdy wylatywaliśmy na mistrzostwa Europy do Rzymu zostawił u mnie w samochodzie trochę swoich rzeczy- miałem w Spale samochód i wziąłem je na przechowanie. Powiedział mi, że przed swoim wyjazdem do Włoch, do klubu zgłosi się po nie. I był tak, że dzwonił do mnie przed wyjazdem, a ja akurat w tym momencie oglądałem z Dagmarą jakąś salę weselną i nie słyszałem dzwonka- zatelefonowałem natychmiast jak się zorientowałem, ale Arek już nie odebrał tego połączenia, pewnie wyruszył w drogę do Italii. Pomyślałem, trudno oddam mu tę kosmetyczkę i dwie koszulki, które u mnie zostawił następnym razem... osobiście już nie mogłem tego zrobić- przekazałem rzeczy jego żonie Agnieszce.
Będzie nam Arka bardzo brakować- wszyscy mamy kadrowe telefony, każdy z nas ma tylko inną końcówkę i nie musimy kręcić całego numeru, często wybijamy końcówkę Arka 875... już nie odpowie. Miałem ten telefon jeszcze miesiąc temu, jak trafiłem na Arka, to zawsze następowała chwila zadumy. Zepsuła mi się ostatnio komórka i musiałem na nowo wbijać numery... już bez Arka.
Po jego śmierci miałem wiele nieprzespanych nocy i były one dość dziwne- zasypiałem i budziłem się o 3 w nocy i czegoś się bałem. Miałem jakiś taki niepokój w sobie. Lęk nie wiadomo konkretnie przed czym. Czasami było tak, że do 6-7 nie mogłem zasnąć, włączałem telewizor, paliłem lampkę, to mi pomagało. Śnił mi się wiele razy, pamiętam taki sen, że jechaliśmy razem autobusem na mecz, a Arek siedział i był taki przeźroczysty, biały, jakby siedział jego duch. A ja mówię do niego- "No i co Arek, jak ci tam jest?" A on mi odpowiada:- Co ty? "Spoko" jest, "zarąbiście", nic się nie martw, wszystko fajnie, tylko zobacz jak wyglądam, taki biały jestem, mam inny wygląd, taki jestem blady.
Sny po prostu są, tego się nie kontroluje, dużo ich było- wiadomo jak się myśli, to sny są, przychodzą i odchodzą, ale potem się nad nimi rozmyśla. Ale jest ciężko się pozbierać po takich snach, noc jest zarwana, a człowiek taki przymulony, a w głowie ma się Arka. I nawet jak się stoi dłuższą chwilę na światłach, ma się tę chwilę spokoju, takiego zatrzymania, to on ponownie powraca w myślach. Po rozmowie z Tobą też będzie mi trudno zasnąć, bo znowu wszystko wróciło, ale tak to już jest.
Spędziliśmy też dwa wspólne Sylwestry w Częstochowie- podczas naszego grania w AZS w pierwszym i drugim roku. Oczywiście zdjęcia z tych imprez są dzięki Arkowi. Jeden sylwester mieliśmy taki wspólny w hotelu w Częstochowie- pożyczyliśmy projektor z kadry i podłączony był program kareoke do laptopa- każdy po kolei dorwał się do mikrofonu i musiał coś zaśpiewać. Wybieraliśmy kawałki Stachurskiego, bo jego głos nam odpowiadał. Staraliśmy się naśladować, śpiewaliśmy także piosenki po angielsku, Arke znał bardzo dobrze ten język, w modzie był też polski Hip Hop. Śmiechu było co nie miara. Arek miał mnóstwo różnych piosenek w komputerze, przegrywałem wiele z nich od niego. Kupował specjalistyczne gazety, sam się uczył i miał do tego smykałkę. Techniczne nowinki pochłaniał jak gąbka wodę i nie było dla niego żadnych trudności. Mój przykład- jak otwierałem pismo komputerowe, to po 30 sekundach już miałem dość, nudziło mnie to, bo się na tym nie znam, Arek to wszystko rozumiał i siedział w tym. Czekał na wszelkie nowości. Dopóki się nie nauczyłem dobrej obsługi komputera to Arek zawsze mi w tym pomagał, z każdym problemem mogłem do niego iść. Dzięki niemu wciągnąłem się w te komputerowe zabawy.
Pożegnanie Arka w Częstochowie było jeszcze bardziej smutne i przejmujące niż sam pogrzeb w Ostrołęce. Nie zapomnę do końca życia, jak po wyjściu, zrobiono taką trybunę na schodach przed kościołem,- częstochowscy kibice nieśli trumnę i śpiewali tak jak to zawsze był- "Arek, Gołaś, Arek". Ryczałem jak bóbr, ciężko mi się było powstrzymać od płaczu, zresztą nie było po co się powstrzymywać, bo to jest rzecz normalna. Na pogrzebie rozmawiałem z rodzicami, z tatą Arka, potem też z nim rozmawiałem na Pucharze Polski w Warszawie, z siostrą dość długo, z żoną Arka- Agnieszką wspominaliśmy... tylko już to nam zostało.
Myślę- ja tak uważam, że ta tragedia tak do końca niczego nas nie jest w stanie nauczyć, bo każdy ma zapisane swoje miejsce i czas, Można mówić, gdybyśmy, że mogli lecieć samolotem, czy przenocować gdzieś na trasie. Nikogo to nie jest wina, po prostu musiało tak się stać. Jest to wielka tragedia ludzka, nas wszystkich, bo Arek był osobą publiczną, ale największa tragedia dla rodziny, żony. Przychodzą też myśli i rodzi się pytanie, dlaczego to spotyka dobrego człowieka, a jakiś morderca, przestępca chodzi spokojnie po świecie- ale na to tak do końca trudno znaleźć odpowiedź- to jest przeznaczenie. Ja to sobie tak tłumaczę, że możne tam u góry ktoś go potrzebował.
Cały czas trudno w to uwierzyć, że go nie ma, nie dociera do mnie ten fakt. Wydaje mi się, że zaraz drzwi się otworzą i wejdzie Arek, rzuci jakiś dowcip, czy zadzwoni do mnie albo ja do niego zadzwonię i będzie jak dawniej...
M. Winiarski
[*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*]
Potrafiłeś się cieszyć życiem jak nikt inny. Tylko czemu to życie właśnie Tobie odebrano?
"Choć zamknięte masz powieki
w naszych sercach zawsze będziesz żył na wieki."
— Autor nieznany, ściana graffiti
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mit.
Po wypiciu gramów trzysta śwista twista
Dołączył: 13 Lip 2007
Posty: 1338
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Pią 19:12, 27 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Shot with [link widoczny dla zalogowanych] at 2007-07-27
to wszystko mnie chyba przerasta!
nie wiem czy tylko ja tak mam, ale nie potrafię przestać o Nim myśleć... [*]
[link widoczny dla zalogowanych]
Shot at 2007-07-27
Kadziu na pogrzebie Arka z żoną Kamilą ...
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Igła...
jak ja mogłam opuścić ten wywiad? pierwszy raz go czytam GALA: Jak się pani czuje fizycznie?
AGNIESZKA GOŁAŚ: Nie najlepiej. Mam złamany szósty kręg, a czwarty pęknięty. Dzięki Bogu lekarze w Polsce to zauważyli. Ze szpitala w Austrii wypuścili mnie po wypadku jako zdrową osobę. Dobrze, że rodzice moi i Arka namówili mnie, żebym zrobiła badania kontrolne.
GALA: Pani rodzice pojechali do Austrii po wypadku?
A.G.: Pojechali. Wypadek był w piątek, przyjechali po nas w niedzielę, w poniedziałek zostałam wypisana ze szpitala. Dostałam taką opaskę z gąbki i zalecenie, żebym od czasu do czasu nosiła. Dobrze, że odruchowo często ją zakładałam. Lekarz w Częstochowie powiedział mi, że miałam wyjątkowe szczęście. Bo przez dwa tygodnie, gdy chodziłam bez gorsetu, wystarczyło, żebym się potknęła czy gwałtownie obejrzała i mogłam do końca życia leżeć sparaliżowana. Powtarzam wszystkim, że to Arek podtrzymywał mi głowę. Dbał o mnie z góry.
GALA: Siedzi pani w domu? A.G.: Jeszcze nie czuję się na siłach, żeby wejść do naszego mieszkania. Mieszkam u rodziców. Nic nie robię. Miałam bronić pracę magisterską.
GALA: Jakie to studia?
A.G.: Wydział Inżynierii Procesowej, Materiałowej i Fizyki Stosowanej na Politechnice w Częstochowie. Arek nigdy nie mógł powtórzyć tej nazwy. W żartach prosił, żebym mu zapisała, bo ludzie się go pytają, a on nie pamięta. Jechaliśmy we wrześniu do Włoch, mieliśmy się trochę zadomowić i planowałam przyjechać do Polski na obronę. Potem miałam wrócić do Włoch i zostać z Arkiem do końca. I wszystko się zepsuło.
GALA: Nie pamięta pani wypadku?
A.G.: Podobno po wypadku byłam przytomna. Ale nic nie pamiętam. Z podróży tylko to, że cały czas spałam. Arek pierwszy prowadził samochód. Pamiętam, jak mnie obudził i powiedział: "Przesiadaj się, bo jestem zmęczony. Jak coś, to mnie obudź". Tylko to pamiętam. I ze szpitala wyrywkowe rzeczy. Po wypadku powtarzano mi, że Arek jest w innym szpitalu i nie wiedzą, co mu jest.
GALA: Mówili tak, żeby nie zwiększać pani stresu?
A.G.: Tak. Rodzice jechali do Austrii, już wiedząc, co się stało. A ja podobno postawiłam szpital na nogi. Zrobiłam awanturę, że nie chcą mnie puścić do Arka. Zadzwoniłam do taty, żeby ratowali mi męża.
GALA: Co jeszcze pani pamięta?
A.G.: Migawki. Jedno mrugnięcie powiek: wsiadamy do samochodu, drugie mrugnięcie: szpital. Trzecie: już są rodzice i mówią, co się stało. Nawet po powrocie do Częstochowy wielu rzeczy nie pamiętam. Moje przyjaciółki Iwona i Magda powiedziały mi, że razem z mamą Arka rozpakowywałyśmy moje torby. Nie pamiętam. Wiem tylko, że natknęłam się w bagażu na kolczyki ślubne, zaciskałam je w dłoni i płakałam. Byłam nieobecna. Nie chciałam brać lekarstw uspokajających.
GALA: A pogrzeb?
A.G.: Pogrzeb w Ostrołęce pamiętam cały. I pamiętam mszę za Arka w Częstochowie. Ale już po mszy nic. Uleciało mi, że rozmawiałam z ludźmi, przytulałam i pocieszałam obce dziewczyny. Fanki Arka.
GALA: Ta niepamięć to rodzaj obrony?
A.G.: Na początku wszystkim bardzo się męczyłam. Potrafiłam przerwać rozmowę telefoniczną, bo wpadła mi jakaś myśl do głowy. Miałam wstrząs mózgu.
GALA: Przeszło?
A.G.: Tak, teraz jestem bardziej rozgarnięta. Ale zupełnie inaczej patrzę na życie. Do czasu wypadku wszystko wydawało się piękne. Byliśmy ze sobą długo. Chcieliśmy założyć rodzinę, wzięliśmy ślub, staraliśmy się o dziecko. Najbliższe lata mieliśmy zaplanowane. Człowiek nie zastanawiał się, że może spotkać go coś złego. Wiadomo było, gdzieś tam z telewizji czy opowiadań, że inni przeżywali tragedie. Ale mimo wszystko ten świat był taki cudowny. Wszystko było super i nagle się zepsuło. Świat zszarzał. Już mu nie ufam.
GALA: Ciężko?
A.G.: Podwójnie ciężko. Nie ma przy mnie ukochanej osoby. I nie wiem, co naprawdę się wydarzyło. Gdzieś tam napisali, że zasnęłam za kierownicą. Wątpię w to. Byłam wypoczęta, spałam przed podróżą. A przed kierowaniem spałam co najmniej trzy godziny. Nie jestem osobą, której zamykają się oczy za kierownicą. Jedno, co wiem, że policja wyklucza nadmierną prędkość. Nie znają przyczyny, dla której samochód zjechał w bok.
GALA: Może lepiej nie pamiętać takiej tragedii?
A.G.: Nie wiem, co się stało i nie pamiętam tego. A z drugiej strony, gdybym pamiętała, zawsze znalazłabym coś, żeby siebie obwiniać. I może byłoby mi jeszcze gorzej.
GALA: Ma pani poczucie winy?
A.G.: Wie pan, to jest tak. Ja byłam kierowcą, nie ma Arka. Koniec. Nawet gdyby Arek miał kierownicę w ręku i coś się stało, to pewnie miałabym pretensje do siebie. Jak mam nie czuć się winna? Pewnie jakby Arek sam jechał tym samochodem, miałabym wyrzuty sumienia, że nie jechałam z nim.
GALA: Jak zareagowali teściowie?
A.G.: Są bardzo ciepłymi ludźmi. Traktują mnie jak córkę. W tej sytuacji mogliby mieć pretensję. A oni wręcz przeciwnie. Mówią, że dzięki Bogu jestem zdrowa. Że chociaż ja jestem.
GALA: Stała się pani bardziej uważna?
A.G.: Wyostrza mi się pamięć na szczegóły. Gdyby ktoś dwa miesiące temu zapytał mnie: "Słuchaj, powiedz, jak wygląda skóra Arka?", odpowiedziałabym "Skóra, jak skóra, normalna". A w tym momencie jestem w stanie narysować ją z każdym pieprzykiem. Nawet bym się nie spodziewała, że to wiem.
GALA: Co do pani wraca najbardziej?
A.G.: Na razie nie staram się myśleć o tym, co było. Wszystko tak bardzo mnie rozkleja. A Arek powtarzał, że jestem twarda. Dlatego muszę być twarda. Nawet powstrzymuję się od płaczu.
GALA: Może płacz by pomógł?
A.G.: Płacz nic nie zmieni. Choćbym cała się wypłakała. A przypomina mi się nasza codzienność. Rozmawiamy z przyjaciółmi: "Arek w tej sytuacji by powiedział tak" albo: "Tego nie będę robić, bo jak Arek na mnie patrzy, to się śmieje".
GALA: Dojrzewaliście razem?
A.G.: Byliśmy ze sobą cztery i pół roku. Poznaliśmy się na pierwszym roku studiów. Dla niego był to okres prawdziwej pracy, dorosłych wyborów. Granie w siatkówkę z hobby stało się zawodem. Wszedł do reprezentacji Polski, podpisał świetny kontrakt z włoskim klubem. Jak powiedział jego przyjaciel Krzysztof Ignaczak, wyciągnęłam od Arka, co najlepsze, a on wyciągnął ode mnie. Dojrzeliśmy do założenia rodziny. To chyba największa dojrzałość, kiedy młode osoby postanawiają, że chcą stworzyć małe "Gołasiątka", jak żartowaliśmy. To było nasze największe marzenie. Krzysztof zaskoczył mnie, gdy powiedział, że Arek zwierzał mu się, że chciałby mieć dziecko. Nigdy nie sądziłam, że rozmawiali o tym, bo Arek nie był wylewny. Krzysiek ma pretensję do Boga, że nie dopuścił do spełnienia największego marzenia przyjaciela.
GALA: A pani ma złość do Boga?
A.G.: Po części do niego, po części do losu. Po części do siebie. Naprawdę nie wiem, kogo obwiniać. Mam żal, że tak się musiało stać. Każda żona sportowca wie, że jej życie kręci się dookoła męża. Moje ostatnie pięć lat było podporządkowane pasji Arka i naszej miłości. Nie ubolewałam nad tym, że po parę miesięcy w roku mieszkamy z dala od rodzin i przyjaciół. Najważniejsze, że byliśmy ze sobą. Arek odszedł i zostałam sama. Bez niego i bez tego motoru, który napędzał moje dni. Czy mam złość czy żal? Nie wiem. Trudno nie być złym. A z drugiej strony mam poczucie wielkiej bezsilności. Zawsze z Arkiem sądziliśmy, że jak się bardzo chce, to się osiąga. Ale na co mogę mieć wpływ? Wobec najważniejszych rzeczy w życiu: czy urodzi się dziecko, kiedy ktoś ma odejść z tego świata, jesteśmy zupełnie bezsilni. Jesteśmy bezsilni wobec naszej przyszłości. Człowiek nawet nie czyta sygnałów.
GALA: Były jakieś znaki?
A.G.: Choćby samochód. Kupiliśmy inny, niż chcieliśmy. Bo na ten wymarzony musielibyśmy czekać dwa tygodnie. A nie mogliśmy opóźnić wyjazdu. Na przykład przed podróżą Arek zdążył pożegnać się z najbliższymi. Niby normalne, ale teraz wydaje mi się znamienne. Kiedyś zapytałam Arka: "A co byś zrobił, jakby mnie nie było?". Arek protestował: "Co ty mówisz. Ciebie nie będzie" Jesteś i tyle. I będziesz. Już cię tak łatwo nie wypuszczę!?. I tak się kończyły takie rozmowy. A po śmierci Arka inaczej patrzę na życie.
GALA: Ludzie wydają się kruchsi?
A.G.: Wszystko jest takie ulotne. Nawet ten miesiąc po śmierci. Tak naprawdę wydaje mi się, że Arka nie ma trzy dni i zaraz zadzwoni. Jakoś to jeszcze do mnie nie dotarło. Kiedyś miesiąc bez Arka to był dramat. Każda chwila ciągnęła się w nieskończoność. A teraz chwila i miesiąc minął.
GALA: Podobno Arek lubił robić zdjęcia?
A.G.: To prawda. Oprócz siatkówki miał dwie pasje: komputery i fotografię. Potrafił stracić głowę, buszując gdzieś w księgarniach w poszukiwaniu książek na ten temat. Składał kolegom komputery. Wszystkie zdjęcia, jakie mają nasi znajomi, robił Arek.
GALA: Zostało dużo zdjęć?
A.G.: Tak. Tylko że są w komputerze, który uległ zniszczeniu w wypadku. I trzeba je jakoś odzyskać z dysku. Pewnie Arek by wiedział, jak to zrobić.
GALA: Dochodzą do pani reakcje fanów Arka?
A.G.: Raczej nie, bo ja nigdzie nie wychodzę. Nie pokazuję się publicznie, poza wyjściem do kościoła. Ale wiem, że do mojego taty czy do rodziców Arka dochodzą dobre reakcje. Nieznani ludzie okazują współczucie.
GALA: Pani tata jest dyrektorem hali sportowej w Częstochowie?
A.G.: Tata zajmuje się sportem, kocha sport. Mówią, że każda dziewczyna bierze sobie męża podobnego do tatusia. Mnie się sprawdziło. Sąsiedzi zamówili mszę za Arka. I w klatce koło windy powiesili kartkę z powiadomieniem, kiedy msza się odbędzie. Śmiałyśmy się z przyjaciółką, bo damskim charakterem było dopisane: "Kochamy Cię, Arek. Nie zapomnimy". Po mszy w Częstochowie fani skandowali imię Arka tak jak po każdym meczu. Po pogrzebie na grobie leżały szaliki z różnych stron Polski. Kibice przyszli go pożegnać. Arek unikał mediów, ale szanował fanów. Był bardzo lubiany.
GALA: Pasowała mu rola gwiazdy?
A.G.: Mówił, że on tylko gra w siatkówkę. Nie czuł się gwiazdą. Kiedy udzielał w telewizji wywiadu, czuł się zakłopotany. Zawsze miał takie zdanie, że nikt go nie poznaje, bo on jest zwykłą osobą.
GALA: Ale poznawali?
A.G.: We Włoszech, gdy byliśmy na zakupach, jakiś chłopiec zapytał rodziców, czy to Arki. Bo tam na niego mówią Arki. Rodzice potwierdzili i stanęli, żeby popatrzeć. Akurat dochodziłam do Arka, więc to widziałam. On nie. Powiedziałam mu, nie uwierzył: "Wydaje ci się. W Częstochowie mnie nie znają, a co dopiero tutaj!".
GALA: Nie miał racji?
A.G.: Pamiętam, że raz byliśmy na obiedzie u moich rodziców. Gdy wychodziliśmy, Arek i Piotr, mój brat, wzięli śmieci do wyrzucenia. Piotrek wrócił do domu, włączył gadu-gadu i przeczytał: "Słuchaj, chodzą już plotki, że Gołaś z tobą wyrzucał śmieci. To prawda?!". W Częstochowie sportowcy są rozpoznawani. Ale Arek był normalnym facetem. Na obiadkach u moich rodziców czasami pojawiał się ksiądz Michał, który udzielał nam ślubu. Na pytanie: "Zrobić coś do picia? Kawę?", odpowiadał: "Kawę to mi Arek zrobi". A ile razy prosiłam: "Arek, jestem zmęczona, zmyj naczynia. Mama wróci z pracy, też jej się nie będzie chciało". Wstawał i zmywał.
GALA: Słyszałem o wypadku w dzieciństwie.
A.G.: Upadł z wysokości, miał wstrząs mózgu, pęknięcie czaszki. Lekarzowi przez myśl nie przeszło, że po czymś takim będzie mógł uprawiać sport. Gdy pani w internacie szkoły zobaczyła wyniki jego badań, nie chciała go przyjąć. A jednak spełnił swoje marzenia. Był wrażliwym człowiekiem. Wszyscy go lubili. Nigdy nie miał wrogów. Tylko nie lubił udzielać wywiadów. Pewnie teraz śmieje się, że ja to robię.
GALA: Dlaczego zgodziła się pani na ten wywiad?
A.G.: Bo nie chcę, żeby ludzie zapomnieli o Arku. I żeby poznali go tylko od jednej strony - sportowej. Nie tylko zawód, ale charakter, osobowość, normalny człowiek. Większość znała go tylko z boiska.
GALA: Pani znała go najlepiej.
A.G.: Spędzaliśmy ze sobą najwięcej czasu. Ale on dawał się poznać. Stwarzał pozory osoby nieśmiałej. Ale gdy poczuł się pewnie, otwierał się.
GALA: I był gadułą?
A.G.: Nie. Ale jak już się otworzył, to ludzie wiedzieli, że to dobry człowiek. Choćby nie wiem co, na Arka można było liczyć. Nauczyłam się mówić mu o wszystkim. A teraz już go nie ma. Więc muszę mówić o nim, bo nic innego mi nie zostało.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Asik
Giny trzy z BMG
Dołączył: 14 Lip 2007
Posty: 472
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pon 8:37, 30 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Jezuuu, jakie to jest koszmarne...Jak się po czymś takim pozbierać? Banał, ale czas pomaga...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mit.
Po wypiciu gramów trzysta śwista twista
Dołączył: 13 Lip 2007
Posty: 1338
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Nie 21:11, 19 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
"Ustawił blok najwyżej jak mógł i za ręce złapał Go sam Bóg"
o kurcze czy jako jedyna po raz pierwszy czytam ten cytat? ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
IrishGirl
Miłość jest wszystkim, wypijmy po Tyskim
Dołączył: 13 Lip 2007
Posty: 959
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z boiska siatkarskiego :)
|
Wysłany: Nie 22:23, 19 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Nie mit. Ja też dopiero niedawno natknęłam się na ten cytat i jak zwykle się wzruszyłam i oczy mi się zrobiły "mokre"...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Princess Maron
Księżniczka Polsko-Rosyjska x3
Dołączył: 12 Lip 2007
Posty: 1012
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: spod biurka
|
Wysłany: Pon 2:11, 20 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
a ja ten cytat już znalazłam dawno... w sumie to nawet racja...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
IrishGirl
Miłość jest wszystkim, wypijmy po Tyskim
Dołączył: 13 Lip 2007
Posty: 959
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z boiska siatkarskiego :)
|
Wysłany: Wto 15:40, 21 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
TEKST WZIĘTY ZE STRONY [link widoczny dla zalogowanych]
Wielka prośba!
Jak zapewne wszyscy wiemy 16 września mija druga rocznica śmierci naszego wspaniałego siatkarza Arka Gołasia. My- Kibice powinniśmy ocalić od zapomnienia taką osobę jaką był Arek, więc z inicjatywy Marty, która do nas napisała prosimy, aby każdy kto widzi ten komunikat napisał maila do telewizji TVN i TVP, aby 16 września został emitowany program o życiu Arka. Jak to zrobić? To proste!
1.Wejdźcie na stronę [link widoczny dla zalogowanych] otwórzcie zakładkę „kontakt” i wyślijcie maila następującej treści :
Za kilka dni ,a dokładniej 16 września minie rocznica tragicznej śmierci wspaniałego człowieka i doskonałego siatkarza Arkadiusza Gołasia. My kibice chcielibyśmy prosić Was droga redakcjo o puszczenie na antenie TVN jakiegoś materiału o Arku lub przynajmniej meczu z Jego udziałem. Dla nas kibiców Arek był bardzo ważnym człowiekiem, nawet kimś bliskim. Prosimy o pozytywne rozpatrzenie tej prośby. My kibice będziemy wdzięczni.I prosimy o poinformowanie nas o odpowiedzi.
2. Wyślijcie maila pod adres [link widoczny dla zalogowanych] o treści :
Witam! 16 września bieżącego roku minie dwa lata od tragicznego wypadku młodego, utalentowanego siatkarza Arkadiusza Gołasia. Aby uczcić Jego pamięć zwracamy się z prośbą o przygotowanie programu dotyczącego osoby Arka- kariera, rodzina, przyjaciele itd. Wiemy, że ta niesprawiedliwa śmierć nadal boli. Boli nas, kibiców, a co dopiero rodzinę i przyjaciół Arka. Więc jeżeli przed rocznicą nie udało się zrobić tego programu to może w późniejszym czasie. Bardzo prosimy o odpowiedź, nawet jeżeli będzie ona negatywna. Z góry dziękujemy i pozdrawiamy. Kibice siatkówki.
Serdecznie dziękujemy!
Przyłączmy się x] Ja już wysłałam maile. Teraz czekam na Was
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
krawiec
Po wypiciu gramów trzysta śwista twista
Dołączył: 13 Lip 2007
Posty: 1454
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z miłości
|
Wysłany: Wto 17:32, 21 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Oficjalnie informuje, że meile od krawca już poszły do adresatów, mam nadzieje, że to coś da
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mit.
Po wypiciu gramów trzysta śwista twista
Dołączył: 13 Lip 2007
Posty: 1338
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Wto 18:52, 21 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
a to nie jest z zeszłego roku?
wydaje mi się, że ta akcja była w 2006, ale może mam jakieś fatamorgana? xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Princess Maron
Księżniczka Polsko-Rosyjska x3
Dołączył: 12 Lip 2007
Posty: 1012
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: spod biurka
|
Wysłany: Wto 19:14, 21 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
a wiesz mit, też mi się wydaje że coś takiego było? XDD
ale to może jest fatamorgana XDDDDD
ja mam pytanie - czemu nie do Polsatu takie coś jest wysyłane? w końcu on ma sporo nagranych meczy naszej reprezentacji, a te ostatnie z Arkiem to wręcz na pewno [sama jeszcze pamiętam te oglądanie w Ustecim upale lipcowe i sierpniowe mecze, pochwalę się że żadnego nie przegapiłam ]
gdyby tak puścić to przed meczami o 1 i 3 miejsce...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
IrishGirl
Miłość jest wszystkim, wypijmy po Tyskim
Dołączył: 13 Lip 2007
Posty: 959
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z boiska siatkarskiego :)
|
Wysłany: Wto 23:04, 21 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Z tamtego roku? x] Nie pamiętam takiej akcji...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|